czwartek, 4 maja 2023

Przypust - drewniany kościół stojący w poprzyk..


Na wzniesieniu lewego brzegu Wisły w pobliżu Nieszawy, stoi wzniośle stary drewniany kościół. Z rynku w Nieszawie....

 kościół jest niewidoczny, choć to tylko dwa kilometry od miasteczka. Najlepiej kościół w Przypuście widać z drugiego brzegu Wisły, trzeba jednak na drugą stronę przejechać promem.
Jeśli już jesteśmy w Nieszawie i ochłoniemy z fotograficznych wrażeń, to warto skierować się jedną z uliczek wzdłuż Wisły na południe. Szutrowa droga zaprowadzi nas do osady bez znaku przy drodze. Jeszcze tylko trzeba wjechać krętą drogą na wzniesienie i znajdziemy się w pobliżu kościoła. 



Moje pierwsze fotograficzne zetknięcie z tym zabytkiem, miało miejsce w listopadzie (21)  2009 roku. Z tego też dnia pochodzą poniżej prezentowane zdjęcia.
Było pochmurnie i wietrznie, wokół kościoła żywego ducha, jedynie dwa małe psy wybiegły z pobliskiego gospodarstwa i ujadały zawzięcie. Po chwili jednak odpuściły i mogłem spokojnie podziwiać otoczenie kościoła i sam budynek.

 



Dziś kiedy piszę ten tekst (maj 2023),  nie tak łatwo wrócić pamięcią do tamtego dnia. Pamiętam jednak, że widok tego kościoła przywołał moje wcześniejsze
wyobrażenia o tym zabytku. Wiązały się one z opisem tej kaplicy, zawartym w książce Edwarda Stachury pt."Cała Jaskrawość'".
Chciałbym w tym poście umieścić fragment tego barwnego opisu, który widziany był oczami wybitnego prozaika i poety Edwarda Stachury. 



"Przeskoczyliśmy  strumień,  weszliśmy  na  drugie  zbocze  wąwozu,  potem  okrążyliśmy  pole oziminy  i  doszliśmy  do  modrzewiowego  kościółka.  Zamknięty  był.  Przez  dziurkę  od  klucza można  czasami  więcej  zobaczyć,  niż  przez  szeroko  rozwarte  podwoje,  ale  nie  był  to  ten przypadek.  Jakiś  starszy  chłop  przyszedł  do  nas,  powiedział  dzień  dobry,  i  że  ma  klucz,  i  że jak  chcemy,  to  może  nam  otworzyć.  Powiedzieliśmy  dzień  dobry,  i  że  jak ma  klucz,  to  niech nam  otworzy.  Pięknie  było  w  kaplicy.  Piękny  barokowy  ołtarz,    chór,  stalle.  I    ten  słynny chłód.  Grająca  pozytywka  była  też,  ale  akurat  nie  grająca,  bo  zepsuta,  wiać  szkoda. Wychodząc  dałem  piątaka  do  skarbonki  na  cele  konserwacji  i  piątaka  chłopu-klucznikowi.  On nam  jeszcze  pokazał  przed  kościółkiem  niedawno  odkrytą  mogiłę  jakiegoś  powstańca, wysokiego  podobno oficera,  ale nie  wiedział,  jak się nazywał  i z którego powstania. "


 Za moimi plecami jest kościół, dalej w dole płynie Wisła. Teren jak na Kujawy dość wysoko wznosi się ponad lustro wody, a krajobraz jakby przeniesiony z Kaszub lub Bieszczadów. Co dalej na ten temat pisze Stachura w swojej książce?

 " - Powodzi  tu na górce nie ma  - mówię  ja. - Rzeka nie  sięgnie.  To już  dobrze.

-  To  prawda.  I  Bogu  dzięki.  Ale  weź  pan  co  inszego.  Jest duży dyszcz  albo na wiosnę odwilż, roztopy,  i  ziemia,  i  to,  co  na  nij  zasiane,  spływo  z  wodą  na  dół.  I  grunt  przez  to  coraz płytszejszy  się  robi.  I tak to jest. Jak go nie kijem,  panie,  to go pałom.
-  To  nie  siać  żyta  na  zimę  -  mówię  -  żeby  roztopy  nie  zmywały.  Kartofle  sadzić  na  wiosnę, brukiew,  buraki.  Tylko  że burak się  tu co roku nic  urodzi.  Trzeba  by gnoić,  a gnoić.
-  Dyć  pewnie,  panie.  Buraki  to  jo  tu mogę  sadzić  na  tym  lichyrn  gruncie  co  trzeci  rok. Musze żyto  sioć  na  zmiane,  żeby  ziemia  odpoczyna.  A  gnoić  tyż  zanadto  się  nie  opłaco,  bo  tyż dyszcze  zrnywajom. "
- A orze pan w poprzek do spadu?
- Jak?
- Pole z górki,  czy pan orze w poprzek?
- W poprzyk, panie.  Jakżeby nie  w poprzyk.  Inaczy  koń by nie  uciągnął.
-  Tu  by  koń  nie  uciągnął,  ale  jak  jest  górka  nieduża  albo  lekki  spad,  i  jak  się  orze  z  góry  na
dół,  to  bruzdami,  jak  spadnie  deszcz,  wszystko  z  woda  spływa.  Trzeba  zawsze  orać  w poprzek, bo to zatrzymuje  wodą i wilgoć.
- Najsłuszniejsza  racja, panie.  Jo tam  zawdy  łorze  w poprzyk.  A pan może  agronom?
- Nie. Skąd. On się  lubi  znać na ziemi  - wyręczył  mnie  Witek.
- I na gwiazdach  - mógłbym  dodać, ale nie dodałem.
Spytałem  natomiast  chłopa,  czy  do miasta  jest  jakaś  inna droga,  czy  też  trzeba wracać  tak,  jak
przyszliśmy:  miedzą  przez  pola do wąwozu  i potem górą po skarpie do żwirowni.
-  Jest  inno  droga.  Dołem można  iść.  Steczką  kole moji  chałupy do drogi  i  cały  czas na dół do Wisły,  a tam na lewo  i prościuchno. "
Tyle w temacie kościoła i jego otoczenia Edward Stachura. 



Kościół został wzniesiony w drugiej połowie XVII wieku na terenie Nowogródka nad Wisłą. W 1977 roku został przeniesiony w to miejsce nad Wisłą - gdzie stoi do dziś. Konstrukcja kościoła została wykonana z drewna modrzewiowego, zachowały  się trzy ołtarze barokowe i chór. Stan kościoła w tamtym czasie nie był najlepszy - co widać na zdjęciach. Można powiedzieć, że z trudem opierał się upływowi czasu, wymagał jednak gruntownego remontu. Ten remont został przeprowadzony i kościół odzyskał swój naturalny walor.Nabożeństwa odbywają się tu wyłącznie kilka razy do roku. 


 Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj, wyraź opinię - można anonimowo.