Dziś trochę o kontrowersyjnej sprawie, dotyczącej jeszcze nie tak dawno istniejącego starego młyna parowego. Aleksandrów Kujawski, nie chcąc być gorszym od innych poprawnych miast w Polsce, dorobił się osobliwego pomnika. Sprawa ta jest na tyle ciekawa, że obelisk ten powstał....
z prywatnej inicjatywy i podobno na prywatnym terenie. Każdy może sobie w swoim ogrodzie (jak na razie) stawiać co chce, lecz w tym przypadku nie jest to takie oczywiste. Otóż przepisy jednoznacznie mówią, że jeśli chodzi o nadawanie herbów, nazwy ulic, ustanawianie miejsc pamięci, czy budowy pomników itp...decyzje podejmuje rada danego miasta. Z tego co mi wiadomo, ówczesna rada miasta Aleksandrowa Kujawskiego (2008 rok), odcięła się od tej inicjatywy.
Przyklepał ją nieoficjalnie zarządzający wówczas miastem burmistrz, biorąc osobisty udział w uroczystym odsłonięciu tego pomnika. Tak się składa, że data odsłonięcia tego kamienia, pokrywała się z rocznicą podpisania paktu Ribbentrop - Mołotow, który był początkiem agresji Niemiec i ZSRR na Polskę w 1939 roku. Ciekawe, czy biorący udział w tej uroczystości "Polacy" zdawali sobie sprawę z tego, iż jest to swego rodzaju cicha prowokacja?
Przejdę teraz do sprawy samego pomnika. Jest to kamienny obelisk, z umocowaną na nim tablicą i wyrytym w niej tekstem " „Ku pamięci niewinnych ofiar niemieckich, które w 1945 roku straciły życie w młynie parowym oraz innych miejscach miasta”. Dla podkreślenia rangi pomnika, postawiono obok kamienia metalowy krzyż. Podobny pomnik ale z bardziej bezczelnym napisem postawiono kilka lat wcześniej w pobliskiej Nieszawie. Tam napis brzmi tak: " „Polskim i niemieckim, niewinnym ofiarom wojny i przemocy z powiatu nieszawskiego w latach 1939-1945 – AD 29.08.2004”. Ja bym dopisał jeszcze kilka słów na końcu np."...na których napadli Marsjanie".
Nie od dziś spraw wątpliwego pojednania budzi kontrowersje. Niemcy do dziś nie mają podpisanego z Polską układu o uznaniu granic. To "Polscy" biskupi swego czasu w 1965 roku wyrwali się pierwsi z tekstem "...przebaczamy i prosimy o przebaczenie". To Niemcy od dłuższego już czasu zakłamują historię, zrównując fakt wysiedlenia ich z okupowanych ziem polskich z wybiciem sześciu milionów Polaków. To oni powszechnie piszą o tzw "..polskich obozach.." Ten naród nigdy się nie zmieni i o tym powinno wiedzieć każde polskie dziecko. Gdyby Polacy mieli na tyle inicjatywy, wpływów oraz funduszy i zechcieliby stawiać takie dzikie pomniki na terenie Niemiec, to ich kraj wyglądałby jak teren wokół cerkwi na Górze Grabarka. To ilu naszych rodaków zginęło z rąk oprawców na terenie dzisiejszych Niemiec jest nie do policzenia.
A teraz jak wygląda historia? Po ucieczce czy też wycofaniu się Niemców z Aleksandrowa Kujawskiego w 1945 roku, w mieście panowała totalna anarchia. Rządził tu sowiecki komendant woskowy NKWD i samozwańcza milicja UB, działająca pod protektoratem sowietów. Mieli niby oni pilnować porządku w mieście, a było wręcz odwrotnie. Namawiali do krwawego odwetu na pozostałych tu Niemcach. Wiele z tych ofiar było niewinnych to fakt. Wiele niemieckich ofiar pomagało Polakom będących pod ich rodaków okupacją, ale było też wiele takich osób, które nienawidziły Polski i Polaków. Moja mama opowiadała mi, że będąc dziesięcioletnim dzieckiem szła chodnikiem na dzisiejszej ulicy Chopina (dawniej (Służewska). Przed nią szła Niemka z małym około trzyletnim chłopcem, który wyrwał się z opieki Niemki, wpadł na moją matkę i się przewrócił. Po chwili zaczął płakać. Niemka podeszła do mojej mamy i uderzyła ją w twarz, po czym narobiła rabanu pełnego wyzwisk w swoim rodowitym języku na całą ulicę. Mam stała i się tłumaczyła, że to nie jej wina, ale nic to nie dało. Niby nic takiego, to tylko incydent, ale pokazuje jaki był stosunek Niemców do Polaków. Oczywiście były też inne sytuacje bardziej tragiczne, w wyniku których niewinnych Polaków rozstrzeliwano. Do dziś istnieją zapomniane pomniki skrywane po lasach i na ulicach.
W wyniku tych kryminalnych zajść, z rąk bezpieki i samozwańczej milicji zginęło kilkadziesiąt osób pochodzenia niemieckiego. Stało się to głównie w budynku, którego resztki widać na pierwszym zdjęciu, oraz w innych częściach miasta. Oczywiście, każda śmierć człowieka jest godna ubolewania, tym bardziej niewinnej osoby i to trzeba podkreślić, ale stosowanie znaku równości w ilości poniesionych ofiar jest hańbą. Czy wobec faktu tysięcy polskich obywateli wywiezionych do Niemiec na roboty, z których znaczna część nigdy nie powróciła, czy w Niemczech też są stawiane prywatne pomniki? Od pewnego czasu zakłamywana jest historia, mająca na celu pomniejszenie znaczenia udziału Niemiec w dokonanych zbrodniach. Na terenie Niemiec i Austrii, likwidowane są dawne obozy śmierci i pracy, zacierane są ślady niechlubnej historii, a w Polsce za niemieckie pieniądze ktoś uprawia najstarszy zawód świata. To nie wszystko na temat zakłamywania historii, wystarczy wspomnieć co rusz puszczane przez Niemców w obieg teksty "polskie obozy" itd... To wszystko ma na celu zrównanie odpowiedzialności za wszelkie wydarzenia związane z wojną. To samo dotyczy pewnego upadłego kraju na naszej południowo wschodniej granicy. Tak się kreuje politykę i pisze historię na nowo. A wszystko to dzieje się w wyniku prowadzenia fatalnej i zdradzieckiej polityki prowadzonej przez "naszych rządzących".
Kogo bardziej interesuje ten temat, zapraszam do odwiedzenia strony znajdującej się pod pod wskazanym linkiem. Autorem tekstu jest Piotr Szubarczyk IPN Gdańsk Pojednanie z bezprawiem
Poniżej też odnośniki do innych tekstów dotyczących tego przykrego tematu.
Wiadomości PL Anna Widzyk
Rzeczpospolita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj, wyraź opinię - można anonimowo.