wybrałem pewne miejsce na mapie zwane Pażęce. Nie można tego miejsca nawet nazwać wsią, gdyż stanowi ono kolonię większej wsi,.a administracyjnie należy do gminy Stężyca.
Dziś nie pamiętam dokładnie czy nie mogłem znaleźć innego miejsca na nocleg, czy było coś co kierowało moją podświadomością, że trafiłem właśnie tam? Tak..., to chyba to drugie, mające największy wpływ na nasze życiowe wybory?
Gospodarstwo oddalone było około pół kilometra od drogi. Trzeba było przejechać przez niewielki lasek, potem minąć dwa pagórki i wjechać ponownie między drzewa na tyły tego gospodarstwa. Jego głównym rzucającym się w oczy budynkiem była duża stodoła częściowo pokryta strzechą. Budynek w połowie przerobiony był na pokoje dla letników, a w połowie na nie wiem co? Był też jeden pokój na strychu, do którego prowadziły dość strome drewniane schody. Nawet mi się podobał, ale gdy sobie pomyślałem o wnoszeniu na górę wszystkich toreb, to wybrałem stojący obok tej stodoły parterowy drewniany domek.
-Tu możecie państwo spać - powiedziała gospodyni i otworzyła nam drzwi kwatery. W środku domku było czysto, tylko brzęczące pod sufitem muchy nie mogły się zdecydować czy zostać czy uciec na wolność? Pomacham przed wieczorem ręcznikiem i je wygnam - pomyślałem. Gospodyni zostawiła nas samych i poszła w kierunku nieco oddalonego od stodoły budynku mieszkalnego.
Usiadłem na jednym z łóżek, sprawdziłem twardość materaca i dopiero w tym momencie przez otwarte drzwi domku dostrzegłem stojącą obok szczytu stodoły niewielką kapliczkę. Pod drewnianym daszkiem widniała siedząca postać zatroskanego Jezusa. Nieco powyżej z lewej strony zatknięta w pniu drzewa była polska flaga. Moją pierwszą reakcją, było wyciągnięcie ręki w kierunku plecaka po aparat. Nic mnie tak bardzo nie cieszy, jak duża ilość motywów fotograficznych znajdujących się w miejscach gdzie przebywam. To były moje pierwsze zdjęcia zrobione tego dnia, zanim zdążyłem wypakować bagaże z samochodu.
Potem w ciągu kilku dni naszego pobytu w Pażęcach, odkryłem to miejsce fotograficznie w całości. Fotografowałem:poranną mgłę, kamienie przy drewutni, maszyny rolnicze, psy, konie, wschód i zachód słońca. Jedna rzecz mi nie dawała spokoju. Zastanawiałem się, z jakiego powodu tak dumnie powiewa na wjeździe, ta nasza biało czerwona flaga?
To był siedemnasty sierpnia - dzień urodzin mojej żony, ale tylko ja o tym wiedziałem. Kto by zresztą z tego powodu wywieszał narodową flagę? Tak..,to chyba chodziło o dwa dni wstecz czyli Wniebowzięcie NMP? Co by nie było powodem, to budujące jest to, że są jeszcze w Polsce takie miejsca, gdzie nikt nie wstydzi się Polskości, gdzie szanuje się wszelkie narodowe symbole i nikt nie mówi, że Polskość to nienormalność. Wspaniałe miejsce - miło je wspominam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj, wyraź opinię - można anonimowo.